top of page

Czuję się głupi i niedopasowany.

  • Zdjęcie autora: Piotr Karpinski
    Piotr Karpinski
  • 10 sty
  • 4 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 7 gru


ree

W dorosłym życiu wielu z nas nosi w sobie poczucie, że jest z nami „coś nie tak”. Że inni radzą sobie lepiej, szybciej, „normalniej”, a my działamy chaotycznie, wolniej, z większym wysiłkiem. Nawet jeśli z zewnątrz odnosisz sukcesy, w środku może pozostać nieodparte wrażenie bycia gorszym, niewystarczającym czy niekompetentnym. Takie przekonania nie biorą się znikąd — często mają swoje głębokie, wieloletnie źródła, powstałe w czasach, gdy nie mieliśmy jeszcze słów, zrozumienia ani wsparcia, aby je nazwać.

Jedną z takich przyczyn jest brak rozpoznania specyficznego sposobu myślenia, a inną — często znacznie poważniejszą — wczesne doświadczenia emocjonalne i relacyjne, które mogły sprawić, że świat wydawał się nieprzewidywalny, a my sami niewarci uwagi czy miłości. Te dwa obszary nakładają się na siebie i wzajemnie wzmacniają, prowadząc w dorosłości do chronicznego poczucia nieadekwatności.

Myślenie obrazowe a myślenie linearne — kiedy szkoła nie potrafiła nas zrozumieć

Jednym z kluczowych elementów wpływających na to, jak postrzegamy siebie jako dorośli, jest sposób, w jaki nasz styl myślenia był (lub nie był) akceptowany w środowisku szkolnym.

System edukacji od wielu lat opiera się głównie na myśleniu linearnym, czyli uporządkowanym, sekwencyjnym, punkt po punkcie. To styl sprzyjający testom, jasno określonym odpowiedziom, „poprawnym ścieżkom” rozwiązań i logicznym procedurom.

Myślenie obrazowe działa inaczej.To przetwarzanie informacji poprzez skojarzenia, obrazy, mapy sensów i znaczeń, często nieliniowe i kreatywne. Osoba myśląca obrazowo widzi całość, konteksty, powiązania, a dopiero potem przechodzi do szczegółów. W wielu przypadkach to ogromny potencjał — pozwala tworzyć, łączyć, wymyślać to, czego inni nie widzą.

Ale w szkolnych realiach nieliniowy umysł jest często problematyczny.

  • Zadania wymagają odpowiedzi „po kolei”.

  • Ocenia się to, czy potrafisz wyjaśnić tok myślenia, a nie to, czy trafnie widzisz rozwiązanie.

  • Liczy się tempo, porządek i schemat.

Jeśli ktoś myśli obrazowo:

  • może mieć trudności z zapisem w takiej formie, jakiej oczekuje szkoła,

  • może działać w błyskach skojarzeń zamiast linearnych kroków,

  • może potrzebować więcej czasu, aby uporządkować to, co widzi globalnie,

i często zostaje błędnie uznany za „chaotycznego”, „roztrzepanego” lub „nieuważnego”.

Dysleksja i nierozpoznane różnice w przetwarzaniu informacji

Wielu dorosłych dopiero po latach odkrywa, że ich trudności szkolne — te z czytaniem, pisaniem, koncentracją czy analizą tekstu — mogły wynikać nie z braku inteligencji, ale z nierozpoznanej dysleksji lub innych różnic neurobiologicznych.

Nierozpoznane trudności mogły prowadzić do:

  • chronicznego napięcia i wstydu,

  • poczucia, że inni „mogą”, a ja „nie”,

  • przekonania, że trzeba „bardziej się starać”, aby zasłużyć na akceptację,

  • głębokiego poczucia, że nie spełnia się norm — nawet jeśli w rzeczywistości ma się wysoki potencjał.

Te doświadczenia stają się później częścią tożsamości:„skoro od dziecka mi nie szło, to znaczy, że jestem gorszy”.

W rzeczywistości wiele osób myślących obrazowo czy z dysleksją jest niezwykle kreatywnych, innowacyjnych i intuicyjnych — ale szkoła nie potrafiła tego zauważyć ani nazwać.

Wczesne doświadczenia emocjonalne — gdy zabrakło kontaktu, dostrojenia i bezpieczeństwa

I tutaj pojawia się druga, dużo głębsza warstwa.

Styl myślenia może wyjaśniać trudności szkolne, ale nie wszystko tłumaczy to, skąd bierze się to bolesne, egzystencjalne poczucie bycia „złym”, „głupim”, „nic niewartym”.

Najczęściej korzenie takiego przekonania leżą w bardzo wczesnych doświadczeniach:

Kiedy w dzieciństwie zabrakło:

  • ciepłego, uważnego kontaktu,

  • dostrojenia do emocji i potrzeb,

  • poczucia bezpieczeństwa,

  • przewidywalności i zaufania,

  • przestrzeni na autonomię,

  • miejsca na to, by być sobą, a nie „jakimś” dla kogoś.

Albo gdy pojawiły się doświadczenia przeciążające:

  • przewlekła choroba dziecka lub rodzica,

  • separacje, hospitalizacje,

  • emocjonalna nieobecność rodzica,

  • nadmierna krytyka, kontrola lub chaos,

  • rodzic zajęty własnym cierpieniem, przeciążeniami czy niestabilnością.

W takich warunkach dziecko bardzo szybko dochodzi do błędnego, ale dla niego jedynego logicznego wniosku:

„To ze mną jest coś nie tak.”

Wczesna psychika nie potrafi pomyśleć:„To dorośli nie umieli się mną zająć.”

Może tylko pomyśleć:„Gdybym był inny, lepszy, łatwiejszy — oni by mnie bardziej chcieli.”

To właśnie wtedy powstaje ten rdzeń, który w dorosłości wybrzmiewa jako:

  • „jestem głupi”

  • „nic nie potrafię”

  • „zawsze zawalam”

  • „inni mają rację, ja nie”

  • „nie zasługuję”

I nawet jeśli później osiągamy wiele, to właśnie ta wczesna część wciąż szuka potwierdzenia, że może już jest wystarczająca — ale boi się, że odpowiedź brzmi inaczej.

Gdy oba światy się nakładają — styl myślenia + trauma wczesnodziecięca

Najtrudniejsza sytuacja to ta, gdy te dwa obszary spotykają się w jednym człowieku:

  • nieliniowy, obrazowy styl myślenia, który był niezrozumiany w szkole,

  • wczesne doświadczenia braku bezpieczeństwa, dostrojenia lub akceptacji,

Wtedy brak dopasowania poznawczego zderza się z brakiem emocjonalnego zakorzenienia.

Efekt?

  • poczucie chaosu wewnętrznego,

  • chroniczny wstyd,

  • trudność w wyznaczaniu granic,

  • przekonanie, że „inni wiedzą lepiej”,

  • unikanie wyzwań, nawet w dorosłości,

  • silne przeżywanie porażek i krytyki,

  • trudność w zaufaniu,

  • poczucie bycia „inna/inny od wszystkich”.

To wszystko nie znaczy, że jest z Tobą coś nie tak

Przeciwnie: te reakcje są logiczne, sensowne i zgodne z historią, którą niosło się przez lata.

Wiele dorosłych osób nie wie, że:

  • to nie ich wina,

  • ich mózg i emocje pracują w określony sposób z powodu realnych doświadczeń,

  • nic w nich nie jest „zepsute”,

  • a nawet przeciwnie — wiele z ich cech to naturalne przystosowania, które kiedyś pomagały przetrwać.

Co może oznaczać dorosłość z taką historią?

Dorastając w środowisku, które nie widziało, nie rozumiało albo nie potrafiło odpowiedzieć na Twoje potrzeby — poznawcze lub emocjonalne — mogłeś stworzyć obraz siebie, który nie ma już nic wspólnego z tym, kim jesteś dzisiaj.

Dorosłość daje jednak możliwość spojrzenia na tę historię z nowej perspektywy:zrozumienia siebie, nazwienia ran i zobaczenia, jak wiele z tego, co dziś uważasz za „wady”, było właściwie próbą dostosowania do świata, który nie był wtedy gotowy, by Cię przyjąć takim, jakim jesteś.

 
 
 

Komentarze


bottom of page